

Atmosfera podczas Święta Życia
była niezwykła,
pełna radości, prostoty, światła.
Saluzzo – Góra Cudów
Pobyt w Saluzzo był dla mnie kolejnym spotkaniem z Maryją i Jezusem na Górze Cudów. Wróciłam stamtąd silniejsza,napełniona Nadzieją, którą mam nieść dalej i dzielić się nią z innymi.
Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi, adoracja Najświętszego Sakramentu, głębokie modlitwy, proste gesty, radosne śpiewy, spotkania z chłopakami i ich rodzinami, wspólne posiłki oraz budowanie nowych relacji, to wszystko tworzy ducha Wspólnoty Cenacolo.
Tam zrozumiałam coś bardzo ważnego: jestem potrzebna i mam swoje miejsce w planie Boga.
Bożena

Saluzzo – spotkanie pełne pokoju
Pojechałam z nastawieniem, że po prostu zobaczymy Maksa. Miałam w sobie dużo spokoju i ufności, że jeśli znajdzie dla nas chwilę, to dobrze, a jeśli nie, to zaakceptuje. Chciałam uszanować jego drogę we Wspólnocie Cenacolo, nie przeszkadzając mu w obowiązkach, które są teraz częścią jego życia i wzrastania.
Rozmowa z synem nie była łatwa. Ale ten krótki, wspólnie spędzony czas zrekompensował wszystko. Dzięki otwartości Maksa mogliśmy nie tylko spędzić razem czas, ale także poznać innych chłopaków z Cenacolo oraz ich rodziny o czym opowiadał z dumą i radością.
To spotkanie w Saluzzo umocniło naszą więź rodzinną i pozwoliło nam jeszcze bardziej zaufać, że Pan Bóg ma swój plan. I za to jestem Mu głęboko wdzięczna.
Serdecznie pozdrawiam.
A.Wiedeńska

Szczęść Boże.
Chciałbym podzielić się wrażeniami ze spotkania z synem w czasie Święta Życia w Saluzzo. Po przybyciu na spotkanie niecierpliwie oczekiwałem na spotkanie z synem. Chwała Panu Kuba jest!
Przywitanie było czułe i serdeczne. W czasie święta spotykaliśmy się tak często jak było to możliwe, na rozmowie w modlitwie i Eucharystii.
Z synem rozmawialiśmy na temat tego co się wydarzyło przed jego wstąpieniem do Wspólnoty i co zmieniło się w trakcie tych trzech lat. Bardzo cieszyliśmy się ze wspólnego przebywania w ciągu tych dni. Mnie jako ojcu sprawiło to wielką radość i napawa nadzieją na dobrą przyszłość Kuby.
Syn nie podjął jeszcze decyzji o powrocie ze Wspólnoty. Doradzałem mu aby w czasie modlitwy prosił Ducha Świętego o pomoc w tej sprawie. W czasie modlitwy przy grobie Mamy Elviry odczułem jej duchową obecność, jej miłość i opiekę.
Dziękuję wspólnocie za te dni spędzone razem i za spotkanie z synem.
Chwała Panu !
Darek.

Święto życia dla mnie, to przypomnienie sobie prostej i pięknej prawdy, że zawsze byłam, jestem i będę dzieckiem Boga. To czas nasycony nadzieją, że mój upadek nigdy nie będzie większy od Bożego Miłosierdzia i że On zawsze czeka na mnie tak samo kochający i cierpliwy.
Święto życia to też radość z doświadczania obecności osób dla których życie jest prawdziwym cudem a Jezus jest ich Uzdrowicielem i Przyjacielem. Oby tak radosne chwile pełne wzajemnej dobroci i życzliwości zawsze nam towarzyszyły.
Z Panem Bogiem
Aneta

Żywa nadzieja
Na Święto Życia wspólnoty Cenacolo pojechałam z moją dorosłą córką Weroniką. Mój syn Kajetan od trzech lat żyje we Wspólnocie. Trafił tam z powodu uzależnienia,zagubiony, zbuntowany, cierpiący.
Dziś, dzięki Wspólnocie, widzę w nim przemianę: jest spokojny, dojrzały, promieniuje wewnętrznym pokojem. To nie jest już ten sam chłopak, to człowiek, który odnalazł sens życia w Chrystusie.
Atmosfera podczas Święta Życia była niezwykła, pełna radości, prostoty, światła. Młodzi ludzie, którzy przeszli przez ciemność uzależnień, rozpaczy, samotności, teraz z radością i ufnością patrzą w przyszłość. W ich oczach widać nadzieję, żywą nadzieję, której źródłem jest Jezus.
Najgłębiej zapadła mi w serce sobotnia katecheza ojca Francesco. Mówił o Zmartwychwstaniu jako żywej nadziei – tej, która rodzi się z modlitwy, podnosi z upadku, uzdrawia i napełnia serce Bogiem. Ta nadzieja daje radość i miłość, nawet w trudnych momentach życia. Dzięki niej jeszcze głębiej zrozumiałam tajemnicę Zmartwychwstania, którą widzę dziś w moim synu.
W czasie tego święta moja córka, która wcześniej spędziła kilka miesięcy w jednym z domów Wspólnoty podjęła decyzję, że zostaje. Postanowiła wstąpić do Cenacolo. Mimo że rozstanie z dwójką dzieci było dla mnie bardzo trudne, czuję pokój. Wiem, że moje dzieci idą drogą Ewangelii, drogą dobra, piękna i prawdy.
Ojciec Francesco przypomniał słowa z Pierwszego Listu św. Jana: „Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, abyśmy się zwali i byli dziećmi Bożymi” (1 J 3,1). Wierzę w to głęboko, że jesteśmy dziećmi Boga. A On, jako dobry Ojciec, prowadzi nas, uzdrawia, daje nowe życie. To właśnie zobaczyłam w moich dzieciach i za to Bogu dziękuję.
Basia